O babuni, smutku i starym przyjacielu

Cześć! Jestem Tysia – mała myszka domowa. Mieszkam w Bukowym Zagajniku z rodzicami i młodszym bratem Tuptusiem. Na wsi pod naszym miastem ma swój domek moja ukochana Babunia. Ma na imię Krysia, ale ja nazywam ją Babunią.

Niedawno byłam u niej w odwiedzinach. I to nie takich zwyczajnych, bo zostałam z babcią sama. A było to tak.

Był ciepły, słoneczny dzień. Mamusia musiała zabrać Tuptusia do lekarza, a tatuś z dziadkiem pojechali rano na ryby.

Już dzień wcześniej mama powiedziała mi, że pojadę do babci sama. Trochę się bałam, bo nie wiedziałam, czy Babunia pamięta jaką lubię owsiankę, że lubię kakao i nie lubię herbatki, i czy zna wszystkie moje ulubione piosenki.

– Babcia zna Was prawie tak dobrze jak ja – zapewniła Mamusia – Jestem pewna, że sobie poradzicie. Jeśli babcia nie będzie czegoś wiedziała, to wszystko jej wytłumaczysz. Jesteś mądrą małą myszką! – i dała mi buziaka.

Kiedy nadszedł poranek mama obudziła mnie i kazała szybko się ubierać, bo byliśmy już spóźnieni. Chyba nie zadzwonił nam budzik. Nie zrozumiałam dokładnie mamusi, bo mówiła szybko, a ja byłam bardzo zaspana. Bardzo się spieszyłam.

Pewnie dlatego na prawą stópkę włożyłam zieloną skarpetkę w kropki, a na lewą – różową. Wieczorem było z tego powodu trochę śmiechu, kiedy tatuś zauważył moją stópkową garderobę.

W domu u Babuni byliśmy zaraz po śniadanku. Mama i Tuptuś pożegnali się ze mną i babcią, zostawili torbę z moimi rzeczami, i popędzili do doktora. Na początku wszystko przebiegało zgodnie z planem. Babunia mocno mnie przytuliła i dała mnóstwo buziaków.

Potem poczęstowała mnie babeczką z borówkami. Mniam! Kiedy zjadłam, Babunia zabrała mnie do ogródka. Zebrałyśmy tam mnóstwo pysznych warzyw, które zaniosłyśmy do kuchni. Pomogłam Babuni przygotować obiad. Było potem dużo bałaganu, ale z nim też sobie poradziłyśmy. 🙂

Już po obiadku zrobiłam się bardzo senna. Pobiegłam, więc szybko do torby z rzeczami, którą naszykowała dla mnie mamusia, i wtedy okazało się coś najgorszego. W moim pakunku nie było Drapci! Pobiegłam do Babuni, usiadłam na jej kolanach i mocno się przytuliłam. Ona od razu zauważyła, że stało się coś złego.

– Tysiu, wydaje mi się, że stało się coś przykrego. – powiedziała spokojnie babcia.

– Yhym – chlipnęłam żałośnie.

– Dasz radę powiedzieć mi co? Spróbujemy razem jakoś zaradzić smutkowi. – mówiła dalej babcia.

Przełknęłam łzy i powiedziałam, że nic z tego, bo Drapcia została w domu, a mi się chce spać i nic już mi nie pomoże, bo to najgorsze co mogło mnie spotkać. Płakałam dalej. Babcia przytuliła mnie bardzo mocno, a potem zrobiła coś co spowodowało, że ze zdziwienia, aż przestałam płakać. Babcia delikatnie zdjęła mnie ze swoich kolan i wyszła z pokoju. Siedziałam tak z otwartym pyszczkiem i zasmarkanym noskiem, i nie wiedziałam, czy gonić babcię, czy zacząć znowu płakać. W tym samym momencie Babunia wróciła, ale już nie sama. Trzymała w dłoniach coś puszystego i pomarańczowego.

-Tysiu, to moja stara przyjaciółka Skrawcia. Mam ją odkąd byłam taką malutką myszką jak ty. – zaczęła opowiadać Babunia. – Myślę, że w tej sytuacji tylko ona może nam pomóc. – ciągnęła dalej, podając mi ostrożnie przytulankę.

Miałam trochę obaw, ale wierzyłam mojej babci i dlatego wzięłam od niej Skrawcię. Nieśmiało ją przytuliłam… Wtedy okazało się, że przytulanka jest bardzo mięciutka i pachnie poziomkami. Zamknęłam oczka.

Kiedy je znowu otworzyłam byłam przykryta kocykiem i nadal tuliłam Skrawcię. Obok mnie siedziała mamusia.

-Przepraszam, że zapomniałam zapakować Drapci. – zaczęła nieśmiało mama.

-Daj spokój, mamo! – odpowiedziałam rezolutnie – Dzięki temu poznałam Skrawcię i okazało się, że jestem nie tylko mądra, ale i dzielna.

Mama roześmiała się bardzo głośno i mocno mnie przytuliła.

KONIEC!

P.S. Jeśli chcecie możecie teraz pokolorować Skrawcię! 🙂

Zapraszamy do zapisu do newslettera. Dzięki temu nie ominie Was informacja o kolejnych przygodach Tysi.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry